niedziela, 19 października 2014

#byckobieta- kreatywne wyzwanie u jestrudo

Holou, 
dziś mam dla was post podsumowujący wyzwanie u >Jest rudo<. O wyzwaniu dowiedziałam się jak tylko u Natalii pojawił się >post< o nim i o razu postanowiłam wziąć udział. Dobrze bawiłam przy wymyślaniu tego co ma być na zdjęciach aby było to coś oryginalnego, no i tak powstało moich 15 zdjęć, które można podziwiać na moim >instagramie<

Wyzwanie miało na celu podkreślenie atutów, docenienia siebie. 
Osobiście wykonałam wszystkie 15 zdjęć i teraz wam je podrzucę wraz z opisami jak wpadłam na to, żeby to zdjęcie wyglądało tak, a nie inczej: 

1.Babski gadżet-
 na tym zdjęciu złapałam wszystko, bez czego nie mogę żyć między innymi: składana szczotka, lusterko,tablet, etui na telefon i zatyczkę na dziurę od słuchawek, podkład do koka, okulary, kosmetyki do pielęgnacji ust, małe perfumy oraz moje kochane bransoletki. 

2.Coś różowego-
 tu na mój celownik poszły moje paznokcie, a konkretnie lakier na nich. Bez lakieru ani rusz, a czasami może być słodki i różowy. 

3.Przyjaźń-
to zdjęcie jest wyciągnięte z czeluści mojego laptopa. Zdjęcie z moim kuzynek. Chyba jedno z najładniejszych naszych zdjęć. 

4.Boso-
po domu zawsze chodzę na boso albo w skarpetkach, więc to nie był problem uchwycić moje gołe stópki. 

5.Subtelnie-
och... tu miałam wielki problem co uwiecznić na zdjęciu, aż w końcu padło na storczyka. 

6.Make-up-
kosmetyki, które używam, kiedy mi się nie chce albo nie mam czasu robić cudownego make-upe

7.Na nogach-
preferuję trampki albo baleriny, a na zdjęciu widać moje cudowne kapcie szkolne, czyli miętowe trampki. 

8.Chwila tylko dla mnie-
to czas kiedy mogę spokojnie w samotności wypić cappuccino oraz przejrzeć blogi, tu akurat na ekranie widać JEST RUDO 

9.Must have-
moim must have tej jesieni to zdecydowani apaszki, szaliczki czy kominy, królują u mnie tej jesieni, bo gardło trzeba chronić. 

10.W torebce-
od września preferuję te gigantyczne torby, które pomieszczą wszystko, książki, kosmetyczkę z potrzebnymi rzeczami, coś co zastąpi gumę do żucia i okulary, które mieć muszę 

11.Poranek-
na zdjęciu pokazane co widzę od razu kiedy otworzę oczy... Wtedy jeszcze było w miarę jasno na dworze i słońce wlewało promyki przez okna. 

12.Mam ochotę na...- 
cappuccino, to coś co ociepla moje dni i od razu go poprawia. 

13.Dłonie-
i następne zdjęcie gdzie widać moje paznokcie, które uwielbiam, a szczególnie z jakimś ciekawym kolorem na nich. 

14.Coś czarnego-
u mnie nie króluje mała czarna, i nie mam typowo czarnych rzeczy, więc na zdjęciu widać moją kochaną bluzeczkę z Gargamelem, najbardziej znanym czarnoksiężnikiem z bajek! Można też wziąć pod uwagę kolor mojego etui.


15.Jestem...-
no i ostatnie. Widziałam, że jako ostatnie je dowiem. składanka moich 9 zdjęć... Ponieważ... jakkolwiek bym się zmieniła zawsze chcę zostać SOBĄ! 

Więc taki bardzo zdjęciowy post 
Do kolejnego W. 

PS Trzymajcie jutro za mnie kciuki! Piszę olimpiadę z historii :) 

piątek, 17 października 2014

Jesień...

Jesień...
Podobno najpiękniejsza z pór roku. "Złota polska jesień"... Tak pięknie o niej mówimy, a jak już przychodzi to marudzimy, a to za zimno, a to słońca nie ma, a to znowu jesteśmy chorzy, bo chodziliśmy bez czapki. 
Ja w naszą jesień, teoretycznie weszłam chora, a praktycznie to cudowna pora roku jeszcze do mnie nie zawitała. Jest ciepło, brak porannego chłodu, kiedy wychodzę z domu i brak kolorowych liści. U mnie na podwórku tylko jedno drzewko jest piękne kolorowe, pozostałe już nie mają liści, albo liście są szare.
A kiedy ruszam się raptem 5 km od swojego domu, widzę cudowne kolorowe drzewa, które zachwycają. Dziś byłam w kościele i kiedy wracałam podziwiałam kolorowe liście na drzewach. Nie wiem czy moje miasteczko to jesień omija czy po prostu to przegapiłam chorując.
Dziś kiedy wychodziliśmy na w-f biegać na 100 metrów, pod nogami mieniły się piękne kolorowe liście w kolorze złotym... a gdy weszłam do siebie na podwórko i zobaczyłam wiśnie na której nie ma już liści i te paskudne siwe liści już mi się odechciało. Poza tym wracanie w krótkim rękawku, z kurtką w ręku, też nie pasuje mi do jesieni. I bieganie na dworze, też mi się nie uśmiecha w środku października!
Co z tego, że na dworze robi się ciemno o 18, jak i tak jest ciepło jak w wakacje? Chyba nikomu się nie podoba taka pogoda...

A u was jaka pogoda?

Och tak, wiem jest późno... I nie było posta w tamten piątek, ale obecnie romansuję z historią i nie mam czasu na nic... Przepraszam..


piątek, 3 października 2014

Typowy piątek Werciakowatej

Według wszystkich piątek to najlepszy dzień tygodnia, bo początek weekendu, bo następnego dnia nie będzie trzeba wstać do szkoły/pracy. Dobra, przyznam się ja też się cieszę z piątków, ale kiedy stanęłam na swoim miejscu i popatrzyłam na to co się dzieje zauważyłam, że mamy już październik. Nie mam pojęcia kiedy to zleciało, cztery tygodnie września są już za nami, a ja dalej mam wrażenie, że dopiero co zaczynałam pierwszą klasę gimnazjum, gubiłam się w klasach, gdzie jest która.
Że to ja bałam się jak ognia daty 3 październik zwany u mnie w szkole dniem gimnazjalisty. 
Z uśmiechem patrzyłam na to jak "koty" biegają z mlekiem, czy jedzą kisiel, wpadłam w zamyślenie, że nie tak dawno to ja tam stałam, a moi znajomi z klasy rozwiązywali zadania matematyczne...  To był czas niezwykły... Ehh... nie o tym miało być...
Ale... 
Właśnie zawsze jest to "ALE" kiedy popatrzyłam na swoje życie zauważyłam, że mój piątek jest tak zalatanym dniem, że nie mam czasu nawet jeść obiadu, szczególnie jeżeli jest to październik. 
Dzisiejszy piątek, był... krótki? zalatany? 
Lekcje do 14:20, ktoś powie, że "I Ty narzekasz?", a ja powiem... "Super no... Tylko, że zamień się miejscami"... Moja klasa owszem skończyła o 14:20, ale ja jako iż należę do kółka teatralnego i szykujemy przedstawienie, na kółku siedziałam do 15:10, a potem resztę czasu, aż do 16 spędziłam na dodatkowych zajęciach z historii, ponieważ jak ktoś czytał moje cele, wie że szykuję się do olimpiady. Kiedy wracam do domu mam godzinę na zjedzenie czegoś, znalezienie różańca, który jak zwykle zniknął ze swojego miejsca i lecę do kościoła, na różaniec i pierwszy piątek. 
Kiedy wracam do domu jest godzina 19:30, super, ale ktoś czeka na mojego posta na historii (prawda, że czekacie?). A rodzice liczą na to, że posprzątam pokój. Okazuje się, że lakier z moich paznokci zaczyna się zdzierać, więc trzeba je zmyć... 
Oj... w między czasie dostaję kilka wiadomości od koleżanek, na które chętnie odpisuję... 
A teraz okazało się jeszcze, że jedziemy do cioci...
Więc żegnam się z Wami! Udanego weekendu :) 

A właśnie! Znacie może bloga jest-rudo? Autorka organizuje właśnie kreatywne wyzwanie fotograficzne :) Ja biorę udział i moje zmagania możecie śledzić na >TU<,a szczegóły macie >TU<

Komentujcie i obserwujcie, bo to motywuje :)